Pływające wysypisko śmieci znajduje się na Pacyfiku, między Kalifornią a Hawajami. Plama zyskała nawet swoją nazwę własną: Wielka Pacyficzna Plama Śmieci. Ta zabójcza platforma składa się z 1,8 biliona kawałków plastiku. Oceanograf Laurent Lebreton z fundacji The Ocean Cleanup wskazuje, że mikrodrobiny stanowią 94 proc. całkowitej liczby plastikowych elementów, ale tylko 8 proc. masy plamy. Większość oceanicznego śmietniska tworzą śmieci posiadające większe gabaryty - średnie i duże.
Jakie elementy możemy znaleźć w tym falującym wysypisku? Przykładowo butelki, wiadra, sieci rybackie, liny, reklamówki itp.
Według prof. Błażewicz podobnych "plastikowych" plam na świecie znajduje się około 11. Jak powstają? Powodem ich powstania jest w głównej mierze ruch obrotowy ziemi. Poruszające się masy wody zabierają z plaż i stref przybrzeżnych wszystkie śmieci, które następnie zostają uwiezione w wielkich wirach oceanicznych.
Warto przypomnieć, że te dryfujące tony plastiku nie ulegają biodegradacji. Pod wpływem światła, wody i wiatru rozpadają się na drobinki i są zjadane przez organizmy morskie, trafiając w ten sposób do piramidy troficznej. Odbiorcą tych pacyficznych śmieci prędzej czy później staje się więc…człowiek.
Jak możemy temu zapobiec? Z pewnością segregacja śmieci ma działanie wspierające, jednak nadal zbyt niewielkie aby mogła drastycznie wpłynąć na zmianę obecnych tendencji. Najprostszym i zarazem najtrudniejszym rozwiązaniem jest całkowite zaprzestanie używania plastiku.
Nadzieją dla świata może okazać się informacja o zmutowanym enzymie, który potrafi w przeciągu kilku dni rozkładać plastik. Odkrycia dokonali naukowcy z Wielkiej Brytanii. Warto śledzić ich dokonania i badania, ponieważ mogą one przynieść spektakularne efekty.
Więcej o dryfującym wysypisku śmieci opowiada prof. Magdalena Błażewicz z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska UŁ.