Manga?
Manga – słowo wyjaśnienia dla niewtajemniczonych, choć wielu starszych czytelników kojarzy zapewne tytuły takie jak kultowy "Dragon Ball" ("Smocze kule"), "Czarodziejka z Księżyca", "Załoga G" czy "Kapitan Tsubasa" - charakteryzuje się specyficzną dla zachodniego odbiorcy estetyką kreski, dominującym biało-czarnym kolorytem, tematyką niestroniącą od erotyki i przemocy, wreszcie szczególną konstrukcją (odwrotny – z prawej do lewej – porządek przeglądania obrazków i czytania „dymków”). Rezultatem wspomnianej pasji Łukasza Reczulskiego – zaangażowanego przez lata w tworzenie i funkcjonowanie fanowskiego środowiska mangi w Polsce – stała się książka „Narodziny i rozkwit Rzeczypospolitej Mangowej”.
Dr Łukasz Reczulski z Biblioteki Humanistycznej Uniwersytetu Łódzkiego
Manga w Polsce
Zjawisko zadomowienia się na polskim gruncie mangi i anime w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku oraz rozwoju środowiska, czy wręcz subkultury ich wielbicieli w następnych dwóch dekadach, nie stało się – jak dotąd – przedmiotem naukowej refleksji. Tymczasem trzeba podkreślić, że pomimo osobistego zaangażowania autora w rodzimy ruch fanów obu tych popkulturowych fenomenów, „Narodziny i rozkwit Rzeczypospolitej Mangowej” to nie bezrefleksyjny hołd złożony fandomowi mangi i anime w Polsce ani też pochwalny pean na jego cześć. To opatrzona bogatym zestawem przypisów, bibliografią i ciekawą ikonografią monografia, w której odautorskie oceny zawsze zakotwiczone są w rzetelnie prezentowanej bogatej faktografii.
Narodziny i rozkwit Rzeczypospolitej Mangowej
Łukasz Reczulski omawia w niej kolejno: zjawiska mangi i anime i ich miejsce w popkulturze światowej; historię japońskiego komiksu i filmu animowanego w kontekście kultury japońskiej, a później zachodniej (amerykańskiej, europejskiej i… polskiej); kontrowersje, spory i polemiki, jakie były (i są!) związane z popularnością mangi i anime nad Wisłą; barwne postacie i działania polskich prekursorów tego nurtu popkultury; rozwój wspólnot polskich fanów „japońskich obrazków” i ich filmowych adaptacji; wreszcie dynamiczny „ruch konwentowy” wielbicieli mangi i anime. I robi to – co jest „wartością dodaną” do ciekawej opowieści – łącząc narrację historyczną z nieoczywistą refleksją antrolpologiczną i kulturoznawczą. O czym z satysfakcją informuje wierny swego czasu czytelnik i „oglądacz” PRL-owskiej Alfy i Relaxu, autor powyższej recenzji prof. dr hab. Przemysław Waingertner
Redakcja i zdjęcia: mgr Mateusz Kowalski