Nastrój – od czego uzależniamy nasze samopoczucie? Ekspertka UŁ

Wiosna oczekiwana i upragniona, ale na naszych warunkach – przewidywalnie ciepło i słonecznie, wbrew ludowej mądrości, że w marcu jak w garncu, a kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata. Teraz już maj, więc oczekiwania jeszcze większe. Doświadczenie uczy, że siła rozczarowania jest proporcjonalna do wielkości oczekiwań, a rozczarowanie i przekonania na temat tego jak pogoda na nas oddziałuje kształtują nastrój. Przeglądając badania dotyczące związków warunków atmosferycznych z nastrojem, trudno było mi się dopatrzyć ewidentnych, obiektywnie mierzalnych i powtarzalnych związków pomiędzy nimi. Generalnie wpływ pogody na nastrój jest słaby choć statystycznie zauważalny – komentuje prof. Dorota Merecz-Kot z Wydziału Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego.

portret prof. D. Merecz-Kot w czerwonym żakiecie na czarnym tle(fot. Maciej Andrzejewski, CKiPR)

Neurotycy a pogoda – uwrażliwienie na zmiany w otoczeniu

Międzynarodowy zespół badaczy z Utrechtu, Berlina i Edynburga zauważył, że takie parametry pogodowe jak temperatura, siła wiatru i światło słoneczne wiążą się z negatywnym nastrojem – im zimniej, ciemniej i wietrzniej tym nastrój gorszy, ale efekt ten zauważalny jest przede wszystkich u osób o wysokim poziomie neurotyzmu – cechy osobowości u podstaw, której leży wysoka wrażliwość układu nerwowego. 

Neurotycy są silnie wrażliwi na bodźce, skłonni do odczuwania lęku i nieprzyjemnych emocji, dotkliwie odczuwają wszelkie zmiany w otoczeniu, intensywnie reagują na jakikolwiek rodzaj niespełnienia, wsłuchani są w swoje ciało i jego reakcje. Uważnie obserwują otoczenie i siebie samych, znajdują więc związki między zmianami w otoczeniu a swoim samopoczuciem znacznie łatwej niż osoby nie posiadające tej cechy.  Neurotyzmu, jak genu, z siebie nie wydłubiesz, dlatego życie osoby neurotycznej jest trudniejsze niż osób, które obiektywnie funkcjonują w tożsamych warunkach, ale tej cechy nie mają. 

Czas na powietrzu – silny związek z nastrojem

Zespół Matthew Kellera z Zakładu Psychiatrii Virginia Institute for Psychiatric and Behavioral Genetics ustalił, że związek pomiędzy pogodą a nastrojem (a nawet pamięcią i ogólnie zdolnościami poznawczymi) jest funkcją czasu spędzanego na zewnątrz. Przyjemniejsza pogoda (wyższa temperatura, ciśnienie atmosferyczne) poprawia nasze funkcjonowanie wiosną wtedy, gdy spędzamy czas na powietrzu. Podobne efekty stwierdzono też w innych porach roku, ale ten wiosenny wydaje się być najsilniejszy.  Z tych samych badań wynika, że nadmierna temperatura i upalne dni obniżają nastrój i witalność.    

W obszarze psychiatrii spotykamy się też z tzw. sezonowymi zaburzeniami afektywnymi, występującymi w dwóch typach: zimowym (przesypianie długich godzin, obniżony nastrój, nadmierne jedzenie) i letnim (bezsenność, brak apetytu, irytacja i lęk). Możemy domniemywać, że zmiany w symptomatologii (opis i grupowanie objawów choroby) depresji mają związek z porami roku, ale mechanizm stojący za tą obserwacją pozostaje nieznany.

Wiosenne oszołomienie – rozkojarzenie, bezsenność, utrata apetytu

W przestrzeni około naukowej funkcjonują terminy „gorączka wiosenna” i „choroba wiosenna”.  W XVIII wieku zaobserwowano, że na wiosnę u części ludzi mogą pojawić się następujące objawy: zmęczenie, złe samopoczucie, ból kości, krwawienie ze skóry głowy i dziąseł, powstawanie siniaków bez przyczyny oraz słabe gojenie się ran – te stany, jak dziś wiemy, wynikające z niedoborów żywieniowych określano właśnie terminem „wiosennej choroby”.  Obecnie, w krajach wysoko rozwiniętych o łatwym dostępie do zróżnicowanej żywności i dużych możliwościach suplementacji diety, trudno mówić o powszechności wiosennej choroby.

Z kolei na gorączkę wiosenną składają się: zmienność nastojów, rumieńce na twarzy, przyspieszone bicie serca, utrata apetytu, niepokój, okresowa bezsenność i stan permanentnego rozmarzenia ujawniający się w kwietniu i maju. Ten dość poetycki opis odsyła do stanu miłosnej dysforii, kojarzonego z wiosną właśnie. Gorączka wiosenna nie jest terminem naukowym. Czy istnieje naprawdę? Należy chyba, samemu zdecydować czy w tej sprawie uwierzyć niepewnemu w tej kwestii osądowi naukowców czy doświadczeniu poetów. 

Zdaniem biologów, to wiosenne oszołomienie jest przejawem światło zależnej sezonowości zachowań reprodukcyjnych. Po zimowym zastoju trzeba przygotować się do godów. Jak wykazuje wielu badaczy, pomimo industrializacji, dającej możliwość regulacji dopływu światła i temperatury, również my ludzie, choć obecnie trochę słabej wciąż podlegamy rytmowi natury.

Tak naprawdę do końca nie wiemy co nas dopadnie na wiosnę – nudna równowaga, euforia czy słabość i przygnębienie. Podłoże ludzkich zachowań i stanów jest zbyt złożone by mogło zależeć wyłącznie od pory roku czy pogody. Te mogą być jedynie wisienką na torcie lub kroplą przelewającą czarę goryczy. Róbmy więc swoje, z miłością i szacunkiem do siebie, czy to słońce czy to deszcz.

Tekst: prof. Dorota Merecz-Kot, Wydział Nauk o Wychowaniu UŁ

Redakcja: Iwona Ptaszek-Zielińska, Centrum Komunikacji i PR

 

Misją Uniwersytetu Łódzkiego jest rzetelne prowadzenie badań naukowych oraz aktywne głoszenie prawdy z nich płynącej, tak by mądrze kształcić kolejne pokolenia, być użytecznym dla społeczeństwa oraz odważnie odpowiadać na wyzwania współczesnego świata. Doskonałość naukowa jest dla nas zawsze najlepszym kompasem. Nasze wartości to: odwaga, ciekawość, zaangażowanie, współpraca i szacunek.